Seven Naite - karta Zielonej

imię: Seven
nazwisko: Naite
wiek: 26
rasa: człowiek
umiejętności:
mistrzowska - złodziejstwo
średnie - walka nożami, zwinność

zalety:
brak sumienia
aktorstwo
pracuje w każdych warunkach

wady:
niezbyt skora do pomocy
słabość do hazardu
nie wierzy w żadne bóstwa
jest nazbyt ostrożna (początki manii prześladowczej)
dla pieniądza zrobi wszystko
nie umie pracować w grupie

ekwipunek:
plecak, zestaw noży, mocna lina, długi ciemny płaszcz, czarne rękawiczki, talia kart

historia: autorka doda jak wróci z wojaży.

Charakter:
woli działać niż siedzieć i gadać, nie liczy się z uczuciami innych, woli coś zrobić sama niż zniżyć się do proszenia o pomoc, raczej nie wzbudza sympatii(jej wygląd może zmylić)

Historia:
Była jednym z tych dzieci, które nie wiadomo skąd przybyły i dokąd zmierzają. Po prostu były i już. Początki swego dzieciństwa pamięta jak przez mgłę i raczej niechętnie wspomina. Niewątpliwie przełomowym momentem w jej życiu było spotkanie Moresa, jednego z członków Gildii. Pewnego zimnego wieczoru zobaczył on małe zziębnięte stworzenie o wychudłej twarzy i zapadniętych oczach, które w pierwotnym zamierzeniu Stwórcy miało przypominać człowieka. Jak to zwykle bywa w sytuacjach, kiedy człowiek o kamiennym sercu dostrzega w sobie krótki przebłysk dobroci, postanowił się nią zaopiekować. Przygarnął małą dziewczynkę i jako, że nic innego nie miał jej do zaoferowania, zaczął ją uczyć złodziejskiego fachu. Seven przyzwyczaiła się do swojego bardzo wymagającego opiekuna, a Mores do trochę nieokrzesanej, ale mimo wszystko zdolnej uczennicy. Przez lata radziła sobie całkiem nieźle u jego boku. Nauczyła się walki nożami, bezszelestnego poruszania się i innych nieprzydatnych w normalnym życiu rzeczy. W wieku lat 20 została zaznaczona tatuażem na członka Gildii. Jako że była niezbyt potulna, po pewnym czasie zaczęło jej przeszkadzać, że Mores zabiera większą część jej łupów dla siebie, a ona dostaje tylko marne grosze. Postanowiła uciec od niego, a tym samym zerwać kontakty z samą Gildią. Na początku bardzo uważała, aby jej nie znaleźli - często zmieniała wygląd i miejsce zamieszkania. Strasznie podobało jej się życie w pojedynkę. Pracowała sama jak zawsze, ale czuła się lepiej wiedząc, że jej być albo nie być nie zależy od bandy podstarzałych oszustów. I oczywiście miała więcej pieniędzy. Ani na chwilę nie zapomniała o ostrożności, ale nawet to nie wystarczyło - zorientowała się, że jest śledzona. Wiadomo, że Gildia tak łatwo nie rezygnowała ze swoich członków, których wyszkoliła i którzy przynosili jej spore dochody. Fakt, że podczas ucieczki zabiła i okradła Moresa nie wpłynął pozytywnie na ich stosunek do Seven. Napadli ją w Eulame i niezbyt łagodnie potraktowali. Głównie dzięki ogromnemu szczęściu udało jej się uciec, ale zrozumiała, że samotne podróże czynią ją całkowicie bezbronną wobec większej liczby przeciwników. Chcąc nie chcąc zaczęła szukać sobie towarzyszy...